Wesołe i zadowolone dwa dziczki czochrały się o drzewo. Mam nadzieję, że nic złego im się nie stało.
Oto szkic sytuacyjny. Na zdjęciu (z lewej strony drogi, bo jechałam z centrum) a na mapie (po prawej stronie) widoczna jest grobla przez jeziorko Dębińskie, którą sobie przeszły suchym kopytkiem.
Wyświetl większą mapę
Wcale nie pierwszy to raz, jak zostałam zaskoczona na ulicy Dolna Wilda. Któregoś lata, jadąc o podobnej godzinie, tą samą trasą ale bliżej centrum, w miejscu całkowicie zurbanizowanym, spotkałam na trawniku przy ulicy, pasące się... słonie. Prawdziwe. Żywe. Było ich kilka. Trochę dalej chodziły żyrafy. Potem zauważyłam rozbijane namioty cyrkowe i grodzone wybiegi dla nich.
Następnego dnia bez zdziwienia mijałam spacerujące w swoich zagrodach słonie i żyrafy. Mijałam również wielu Poznaniaków z dziećmi, którzy przychodzili oglądać zwierzęta.
Nomen omen. Dolna Wilda w Poznaniu zaskakuje nas jakąś niespodziewaną już dzikością ))) Takie poznańskie safari.
Z dużą serdecznością pozdrawiam moich blogowych przyjaciół ))) i przepraszam za mój zimowy letarg.