Trzy lata temu moja córka kupiła duży ogród z dużymi drzewami i ruderką. Rozebranie jej nie wchodziło w rachubę, ponieważ stanowiła drugą połowę bliźniaka, ze wspólną klatką schodową. Po wycięciu nawłoci, wyrwaniu tysięcy samosiejek dębu, wysprzątaniu i wywiezieniu kilku przyczep butelek i innych śmieci, wyglądało to tak.




W miejscu wcięcia po prawej stronie domu, dobudowany został dodatkowy pokój i własne wejście. Ścięta przez poprzednich właścicieli lipa, po regeneracji i nadaniu jej nowego kształtu zaczęła nowe życie.









To piękne miejsce. Odwiedzam je od dawna. Podziwiam. I żałuję, że tak oddalone ode mnie.
OdpowiedzUsuńChociaż pracownię chciałabym zobaczyć na żywo.
Dziś z przyjemnością wypiłam kawę :) w ogrodzie szuflady , zobaczyłam również litografie róż Redouta. Proszę, pani Liliano, proszę napisać, czy je można jeszcze gdzieś kupić, wyszperać, ukrasć :) lub zamówić ?
Pozdrawiam serdecznie, zauroczona Anna
Przepiękny ogród i niesamowite zmiany.A jednak świat może być piękny. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOgrom pracy, efekt doskonały tylko pogratulować
OdpowiedzUsuńi pozazdrościć.
przepiekna przemiana i wyobrazam sobie ile wysilku i kosztow to wszystko obejmowalo,ale niestety bez pracy nie ma kolaczy teraz przyjemnie popatrzec i stwierdzic ze warto bylo :)
OdpowiedzUsuńPrzemiana wyszła cudnie...tyle pracy włożonej ale efekt oszałamiający...z niczego jak się ma pomysł i serce można zrobić mały ziemski raj!pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńNie ukrywam, że miło mi było po raz setny zobaczyć te zdjęcia. Fallao nie trzeba reklamować, ona jest pionierem jedynym w swoim rodzaju, ikoną siemierżniczej pracy, talentu i wrażliwości. Podglądam i podziwiam wszystko co robi od samego początku na forum, nic nie mówię, bo gdzie mi tam, za wysokie progi! Ale inspirujecie obie i zazdroszczę, że córka przejęła pasję mamy i wszystko co z tym związane...
OdpowiedzUsuńI zgadzam się, nie burzyć! Kochać i naprawiać:) Choć nerwy nie raz mogą puścić, to klimat nieporównany z czymś z pustaka...
Pozdrawiam serdecznie
Mnie również daleko do tego "smaku", z którym chyba człowiek się rodzi. W duszy grają mi jednak klimaty, które podziwiam w "Domu i stylu". Ta fotohistoria unaoczniła mi po raz kolejny, jak wiele morderczej pracy trzeba było włożyć, aby cieszyć się obecnym wyglądem domu i otoczenia. Gratuluję córki. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPodziwiam od pewnego czasu te wspaniałości.
OdpowiedzUsuńIleż pracy tu widać, ogród marzeń zapach lipy chciało by się pod nią posiedzieć troszkę.
Pozdrawiam serdecznie
a ja do Puszczykowa mam rzut kamieniem :) FallaO to mój ulubiony blog, ale wiem też, że znikąd się talent nie bierze, to się dziedziczy mamusiu, prawda? pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMogłabym oglądać te zdjęcia bez końca! Śledziłam wątek ruderkowy na forum a teraz śledzę bloga Pani córki:) Fantastyczne i zdolne kobiety z Was:) To dzięki Fallao zaczęłam kupować i odnawiać stare meble do swojego domu według jej wskazówek:) To niesamowite ile satysfakcji to przynosi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Pani Liliano, jak ktos slusznie zauwazyl, Joasia odziedziczyla talent po mamie.
OdpowiedzUsuńDolozyla do tego swoja ciezka prace i efekty tej fuzji, mozemy podziwiac.
"Ruderka" juz ruderka nie jest, a przy tym jest odnowiona z takim smakiem, ogrod przywrocony do zycia, az milo to wszystko podgladac:)))
Goraco pozdrawiam, kasia
Pani Liliano z wielkim zainteresowaniem obejrzalam zdjecia domu i przeczytalam kometarze,ja pamietam ten dom z przed wielu,wielu lat.Pamietam rowniez kto w nim mieszkal w latach 60i 70 tych,ja mieszkalam kilka domow dalej.Zawsze wracam na te ulice z ta ulica jest zwiazane moje dziecinstwo-bardzo tesknie...............Serdecznie pozdrawiam Magdalena.....
OdpowiedzUsuńSzuflada Liliany zainspirowała mnie do działania.Też kupiłam ruderkę
OdpowiedzUsuńPowodzenia Basiu :) Czasami będzie ciężko ale warto bo przyjemnych chwil i satysfakcji będzie dużo więcej. A może opiszesz i pokażesz nam co nieco na blogu?
UsuńNie ukrywam, że jestem ciekawa :)
Jestem pod wrażeniem. Pracy włożonej ogrom, ale efekt powalający. Udowadniasz, że wszystko jest możliwe... będę wracać po inspiracje:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPieknie z gustem. Uwielbiam takie przemiany z rudery na bajke. Pozdrawiam Pawel
OdpowiedzUsuń