................................................................

................................................................

2011-02-15

Ciągle dzika... ulica Dolna Wilda w Poznaniu

Dzisiaj... godzina 15:30... ulica wyjazdowa z Poznania, może kilometr do zjazdu na autostradę. Auta trochę zwolniły... zdążyłam złapać za komórkę) i udało się pstryknąć między jadącymi z przeciwka samochodami))).



Wesołe i zadowolone dwa dziczki czochrały się o drzewo. Mam nadzieję, że nic złego im się nie stało.





Oto szkic sytuacyjny. Na zdjęciu (z lewej strony drogi, bo jechałam z centrum) a na mapie (po prawej stronie) widoczna jest grobla przez jeziorko Dębińskie, którą sobie przeszły suchym kopytkiem.


Wyświetl większą mapę

Wcale nie pierwszy to raz, jak zostałam zaskoczona na ulicy Dolna Wilda. Któregoś lata, jadąc o podobnej godzinie, tą samą trasą ale bliżej centrum, w miejscu całkowicie zurbanizowanym, spotkałam na trawniku przy ulicy, pasące się... słonie. Prawdziwe. Żywe. Było ich kilka. Trochę dalej chodziły żyrafy. Potem zauważyłam rozbijane namioty cyrkowe i grodzone wybiegi dla nich.
Następnego dnia bez zdziwienia mijałam spacerujące w swoich zagrodach słonie i żyrafy. Mijałam również wielu Poznaniaków z dziećmi, którzy przychodzili oglądać zwierzęta.

Nomen omen. Dolna Wilda w Poznaniu zaskakuje nas jakąś niespodziewaną już dzikością ))) Takie poznańskie safari.

Z dużą serdecznością pozdrawiam moich blogowych przyjaciół ))) i przepraszam za mój zimowy letarg.

5 komentarzy:

  1. Wow! faktycznie widok raczej niespotykany ;P a ale z tymi słoniami (?!) to mnie wprost zastrzeliłaś :) i tak sobie luzem, że sie tak wyrażę, biegały? Szok!

    OdpowiedzUsuń
  2. Angelo, że biegały, to dużo powiedziane))) ale chodziły i patrzyły sobie))). Mam nadzieję, że tego lata, również przyjadą i uda mi się je upolować moją komórką.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedys czekalismy na prom w Swinoujsciu, kolo przeprawy zatrzymalismy sie przy drodze na hot-doga. W czasie konsumpcji, zza budki wyszla gormadka przyjaznych dzikow, smiesznie niuchajac za zapachem hot- dogow. My wszyscy zamarlismy, prawie przyklejajac sie plecami do drzwi samochodu, a pan z budki powiedzaial, ze one tu codziennie przychodza, i za mamy sie nie przejmowac :) To byl najszybciej zjedzony hot-dog w moim zyciu ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm, w mojej okolicy leśnego zwierza jest mnogość, ale dziki nie są tak przyjaźnie nastawione;)Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Letargi bywają pożyteczne (;
    Widok na dziczyzne ,ciekawy!
    U moich teściów pod blokiem przechadzał sie słoń.Z właścicielem oczywiście(zoo przyjechało i tak się reklamowali)
    Pozdrawiam Cię ciepło.
    Pat

    OdpowiedzUsuń

Popularne posty