Zeszłego lata też spędziłam kilka dni nad tym jeziorem. Ale wtedy takiego spektaklu nam nie zafundowało. Całe dni, od rana do wieczora, nie można było od niego oczu oderwać.
Pierwszego wieczoru całe zapłonęło
Rano schowało się we mgle, a potem powoli zaczęło sie wynurzać
Drugi wieczór był jeszcze bardziej kolorowy. Najpierw zaszalał kolorami ale w końcu przeszedł w grfit i stał się całkowicie monochromatyczny.
Trzeci dzień był kajakowy
Tak widziałam to jezioro w zeszłym roku -
link
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz